Poznaj Sportowca – Paulina Petri
Spała, 23.11.2022
Czy kolarstwo torowe może być sposobem na życie? Paulina Petri - 22 -letnia Mistrzyni Polski w tej dyscyplinie - udowadnia, że... tak! Młoda zawodniczka opowiedziała Nam o swojej ukochanej dyscyplinie sportowej, wzlotach i upadkach w sporcie, o tym dlaczego nie rozstaje się z rowerem, do jakich zawodów aktualnie się przygotowuje oraz co daje Jej prawidłowa dieta i suplementacja. Ciekawi? Zapraszamy!
- Cześć Paulino, raz jeszcze dziękuję za przyjęcie zaproszenia do naszego nowego cyklu „Poznaj Sportowca”. Jest mi bardzo miło!
- Mnie również! Cieszę się, że mogę opowiedzieć Wam o swojej pasji.
- Jak nazywa się dyscyplina, w której się specjalizujesz i na czym ona polega?
- Uprawiam kolarstwo torowe, a dokładniej - specjalizuję się w konkurencjach sprinterskich, czyli w sprincie indywidualnym i drużynowym, keirin i wyścigach na 500-metrowym odcinku ze startu zatrzymanego. Wszystkie te konkurencje są bardzo krótkie i szybkie – dystans, jaki musimy przejechać, w zależności od konkurencji osiąga od jednego do sześciu okrążeń toru. To co jest najbardziej zadziwiające podczas wyścigu sprinterskiego to prędkość jaką potrafimy „wykręcić”. Na okrążeniu finiszowym maksymalne prędkości u kobiet to około 60- 70 km/h.
- Robi wrażenie! Użyłaś nieznanego mi dotąd słowa „keirin” - czy możesz wyjaśnić czym jest tego typu wyścig?
- Oczywiście! Keirin to, moim zdaniem, jeden z najbardziej spektakularnych wyścigów sprinterskich. Polega na starcie sześciu zawodniczek jednocześnie - po wylosowaniu pozycji i sygnale startowym ustawiamy się za motorem prowadzonym przez dernistę, który ma za zadanie napędzić nas do danej prędkości, zazwyczaj około 40-50km/h. Takie rozprowadzenie obejmuje trzy okrążenia, po czym dernista zjeżdża z toru - a my zaczynamy się ścigać na kolejne trzy rundy. Wygrywa ta zawodniczka, która jako pierwsza minie linie mety. Jest to wytrzymałościowy i szybki wyścig – to właśnie w nim najczęściej zdarzają się kraksy.
- Skąd pomysł na kolarstwo torowe?
- W moim przypadku to nie do końca pomysł, a efekt wcześniejszych wyborów. Jazda na rowerze zawsze była mi bliska ze względów na wycieczki rowerowe, na które zabierał mnie tata. To on po raz pierwszy zaprowadził mnie do klubu kolarskiego Społem w Łodzi. Nie było to moje jedyne zainteresowanie sportem - jako żywiołowe dziecko próbowałam wielu dyscyplin, takich jak lekka atletyka, siatkówka czy pływanie. Najlepiej szło mi jednak na zawodach rowerowych, w konkurencjach sprinterskich - idąc tym tropem rozpoczęłam naukę w Liceum Ogólnokształcącym w Żyrardowie, gdzie dalej mogłam rozwijać się w dyscyplinie. To właśnie w szkole średniej wybrałam specjalizację - kolarstwo torowe i dziś, po upływie czasu, mogę stwierdzić, że jestem jak najbardziej zadowolona z wyboru.
- Jak wygląda Twój dzień pod kątem treningów i żywienia? Czy stosujesz specjalną dietę?
- To zależy w dużej mierze od momentu w którym jesteśmy - czy to jest okres przygotowawczy czy też przedstartowy. Aktualnie znajduję się na zgrupowaniu w Centralnym Ośrodku Sportu w Spale, gdzie wykonuję treningi stricte pod budowanie wytrzymałości siłowej. Dzień zaczynam od ćwiczeń stabilizacyjnych, przygotowujących organizm do treningu głównego. To krótka aktywność, wykonywana przed śniadaniem. Lubię wypić parę łyków wody, by od rana pobudzić układ pokarmowy. Razem z dietetykiem Dawidem Szajrychem opracowaliśmy parę wariantów śniadań, które mogę skomponować tak, by dostarczały mi jak najwięcej energii. Moje ulubione śniadanie na słodko to twaróg z dodatkiem miodu, orzechów, owoców lub w wersji wytrawnej - ze szczypiorkiem, pomidorkami i rzodkiewką. Dobrze sprawdzają mi się również owsianki i omlety. Po takim śniadaniu na spokojnie mogę przystąpić do głównego treningu siłowego. W czasie treningów uzupełniam energię bananem, suszonymi morelami albo naturalnymi żelkami. W moim przypadku - przy treningu trwającym powyżej dwóch godzin - takie przekąski są obowiązkowe. Na obiad zawsze staram się wybierać porcję białka – czyli mięsa, które zazwyczaj jem z makaronem albo ryżem, by dostarczyć węglowodanów. Oczywiście nie zapominam o warzywach. Bardzo dobrze sprawdza się talerz ciepłej zupy – idealny na rozgrzanie organizmu. Po obiedzie zazwyczaj mam kolejny trening – tym razem rowerowy, z wykorzystaniem rowerów stacjonarnych i trenażerów. Trzeci, wieczorny trening jest krótszy – najczęściej w czasie jego trwania posilam się suszonymi owocami. Moją częstą kolacją są kanapki – z jakościowym pieczywem i dużą ilością warzyw.
- Do jakich zawodów aktualnie się przygotowujesz?
- W tym roku czeka mnie jeszcze jeden start. 16-17 grudnia w szwajcarskim Grenchen odbędzie się Track Cycling Challenge - choć jest to tylko przystanek przed zbliżającymi się po nowym roku Mistrzostwami Europy Elity, bardzo cieszę się na nadchodzące zawody.
- Jakie suplementy stosujesz na co dzień? Jaką rolę odgrywa odpowiednia suplementacja w Twojej codzienności?
- Niezwykle ważną. Bez suplementów nie ma efektywnego treningu, startu, kariery sportowca. Do wyboru zdrowej suplementacji przywiązuję wyjątkową wagę. Na co dzień stosuję spirulinę, forskolinę, czyli pokrzywę indyjską oraz kompleks witamin B 15. Przed treningiem dodatkowo przyjmuję beta alaninę oraz kreatynę. W zależności od pory roku – wybieram witaminę D i C, by zmniejszyć ryzyko złapania przeziębienia.
- Co daje Ci sport?
- Sport to wolność, możliwość poznania samej siebie. Swoich granic, decyzji, wytrzymałości. Podczas uprawiania sportu często dowiaduję się nowych rzeczy o swoich umiejętnościach oraz możliwościach mojego organizmu. Nie da się ukryć, że to właśnie sport ma bardzo duży wpływ na kształtowanie charakteru. Dziś, po latach treningów, nie wyobrażam już sobie życia bez aktywności.
- Jak wygląda Twój dzień zawodów?
- Dzień zawodów zazwyczaj zaczynam bardzo wcześnie rano i kończę go późnym wieczorem. Jest to bez wątpienia o wiele cięższy dzień pod względem energetycznym, ponieważ wyścigi są nie tylko rozłożone w ciągu całego dnia, przez co muszę dostarczać organizmowi odpowiednie „paliwo” w konkretnych dawkach, ale również ze względu na emocje z nimi związane. To, co się nie zmienia w dni startowe to śniadanie – czyli podstawowy posiłek w dniu zawodów. W trakcie aktywności ratują mnie drobne przekąski, takie jak banany, zdrowe batony zbożowe własnej roboty, owsianka, kanapki z masłem orzechowym.
Pomiędzy wyścigami często sięgam po żele energetyczne. Jeśli chodzi o suplementację - prócz wyżej wymienionych rzeczy, dobrze sprawdzają się szoty kofeinowe oraz związek Alpha GPC, która jest formą witaminy B4. Po zawodach na regenerację i lepszy sen zawsze piję cierpką wiśnię.
- Jak oceniasz znaczenie diety w osiąganiu wyników sportowych?
- Odkąd współpracuję z dietetykiem, widzę jak wiele aspektów treningowych zależy od strony dietetycznej. I nie mówię tu tylko o zdrowym żywieniu - choć jest ono bardzo ważne - ale także o optymalnym doborze witamin, suplementów i odżywek. To wszystko połączone w jedno wraz z codziennym zaangażowaniem, pasją i treningami daje oczekiwany rezultat, pozwalający odnieść sukces w sporcie.
- Mimo młodego wieku masz na swoim koncie między innymi trzy brązowe medale, przywiezione z Mistrzostw Europy. Które osiągnięcie wspominasz najmilej?
- Z tegorocznych wydarzeń najmilej wspominam zdobycie pierwszego w moim życiu indywidualnego brązowego medalu podczas Młodzieżowych Mistrzostw Europy w konkurencji keirin. Termin obrony mojej pracy licencjackiej przypadł na drugi dzień po powrocie z Mistrzostw Europy - na sali mogłam pochwalić się nie tylko wiedzą, ale i medalem :)
- Czy codzienność sportowca wymaga wielu wyrzeczeń?
- Jak najbardziej. Każdy dzień to ciężka praca, sumienność, samodyscyplina. Życie sportowca często nie uwzględnia świąt czy urlopów. Moim zdaniem największym wyrzeczeniem jest ograniczony czas jaki możemy poświęcić rodzinie i przyjaciołom. Na szczęście zdobyte medale odrobinę rekompensują wyrzeczenia i dają niesamowitą satysfakcję.
- Ile osób uprawia kolarstwo torowe w Polsce, Europie i na świecie?
- Kolarstwo torowe to w dalszym ciągu niszowy sport w Polsce - choć rozwija się z roku na rok, zrzeszając nowych zawodników i zawodniczki. Niewielką ilość trenujących widać zwłaszcza po zawodach, w których startuje jakieś 400 osób, łącząc wszystkie kategorie. Dla mnie jako zawodniczki ważne jest rozpowszechnianie kolarstwa torowego – im więcej osób pozna ten sport, tym więcej może się w nim zakochać... jak ja!W Europie sytuacja wygląda już nieco inaczej – można ścigać się w znacznie większych grupach. W niektórych krajach budowane są specjalne tory kolarskie, aby przyciągnąć chętnych. Na świecie kolarstwo torowe ma się już całkiem nieźle – nawet w mniejszych państwach powstają reprezentacje narodowe w kolarstwie torowym, co świadczy o dynamicznym rozwoju dyscypliny z roku na rok.
- Czy do sprintu torowego używa się specjalnych rowerów?
- Tak, do całego kolarstwa torowego używa się specjalnych rowerów - bez hamulców i bez przerzutek. Co za tym idzie, nagłe hamowanie na torze nie jest możliwe. Zawodnicy – w momencie gdy chcą się zatrzymać - spowalniają jazdę roweru poprzez rozluźnienie nóg, dzięki czemu rower wytraca prędkość. Zmiana przełożenia na rowerze torowym jest możliwa, ale tylko przez zmianę tarczy z przodu lub koronki założonej na tylne koło.
- Ile waży profesjonalny rower? Jaki to wydatek finansowy?
- Waga profesjonalnych rowerów wyścigowych do kolarstwa torowego to około 7 kg. Rower dopuszczony do startu nie może być lżejszy niż 6.8 kg. Dla młodszych kategorii, dobry rower to wydatek około 15 tysięcy złotych. W starszych kategoriach wiekowych zakupienie samej ramy i części do roweru wynosi od 40 do 60 tysięcy złotych. Wymieniając poszczególne komponenty na droższe – można rozszerzać budżet w nieskończoność.
- Czy na zwykłym rowerze zostanę wpuszczona na tor? I czy kolarstwo torowe to również sport dla zupełnych amatorów?
- Myślę, że można zostać wpuszczonym. Na torze betonowym, na „zwykłym” rowerze da się przejechać po najniższej linii - jednak wjazd wyżej, na "ścianę" grozi już upadkiem. Opony i waga standardowego roweru może uniemożliwić jazdę pod takim nachyleniem. Często w okolicy torów kolarskich jest możliwość wypożyczenia specjalnego roweru, zwanego „ostrym kołem”, by móc poczuć adrenalinę. Czy to jest sport dla zupełnych amatorów? To zależy w jakiej formie chcemy zacząć go uprawiać. By zacząć treningi i nauczyć się jazdy po torze - wystarczy na początek po prostu jeździć na rowerze i utrzymywać równowagę. Całej reszty można nauczyć się w trakcie. W klubie „Społem”, do którego należę, na treningi dla najmłodszych przychodzą dzieciaki w wieku 10 lat i naprawdę świetnie dają sobie radę. Z kolei na tor kolarski do Pruszkowa przyjeżdżają amatorzy. Jak widać – kolarstwo torowe może być dla
każdego!
- Pamiętasz swoje pierwsze zawody?
- Oczywiście. Miałam wtedy osiem lat i po raz pierwszy założony strój kolarski. Niestety w tamtym czasie nie mogłam dołączyć do klubu kolarskiego, ponieważ byłam zbyt niska, a co za tym idzie - trenerzy nie mogli znaleźć dla mnie roweru. To jednak mnie nie zniechęciło - po dwóch latach wróciłam ponownie, tym razem wsiadając na swoją pierwszą „torówkę”. Tak wszystko się zaczęło.
- Jakie plany na przyszłość?
- Nie mam jakiś konkretnych planów na przyszłość – bazuję na stawianiu sobie celów, które powoli realizuję. Sportowym celem jest oczywiście dostanie się na Igrzyska Olimpijskie do Paryża. Cel naukowy to z kolei obrona pracy magisterskiej z psychologii, którą studiuję. Nie wykluczam otwarcia własnej działalności gospodarczej, związanej z tym kierunkiem. Marzy mi się też dom.
- Paulino, serdecznie dziękuję za wywiad. Trzymamy kciuki za Twoje osiągnięcia w kolarstwie torowym! Życzymy powodzenia na zawodach!
- Było mi bardzo miło. Dziękuję serdecznie!
------------
Więcej informacji o autorce i jej wpisach znajdziesz w sekcji Aktywność fizyczna.