Surowe owoce można podawać dziecku już w 2. półroczu życia – co sprawia, że poznaje ono nie tylko nowe smaki, ale również nabywa umiejętności gryzienia! Pamiętajmy jednak, aby – przed podaniem owoców dziecku – odpowiednio je przygotować, na przykład zetrzeć bądź pokroić na małe kawałki. Surowe owoce to nie tylko bogactwo cennych witamin i innych składników odżywczych, ale również izoflawonoidów, których największe ilości występują chociażby w porzeczkach czy jagodach. Cenne izoflawonoidy wykazują działanie przeciwzapalne, antyalergiczne oraz – wobec niektórych wirusów – również antywirusowe, co oznacza, że naturalnie chronią organizm dziecka przed różnego rodzaju infekcjami oraz uczuleniami. Co ciekawe, dzięki zdrowym izoflawonoidom, zwiększa się też wrażliwość na witaminę D3, co pozytywnie wpływa na jej biodostępność. To właśnie między innymi izoflawonoidy powodują, że jedzenie surowych owoców wspiera procesy odpornościowe – co przekłada się na rzadsze chorowanie dziecka. Jakie owoce warto wprowadzić na samym początku rozszerzania diety maluszka? Przede wszystkim jabłka, gruszki, banany, maliny czy jagody – a kiedy pozna już podstawowe smaki, jak najbardziej możemy otworzyć się na ananasa, brzoskwinię, truskawki, mango czy czarne porzeczki. Surowe owoce to bogate źródło błonnika pokarmowego – który wpływa zarówno na poziom sytości, perystaltykę jelit oraz rozwój pozytywnych bakterii w mikroflorze. Chociaż wiele dzieci nie ma problemu z jedzeniem słodkich owoców w postaci niedużych kawałków – jeśli mamy do czynienia z „niejadkiem”, spróbujmy ułożyć z nich na talerzu uśmiechniętą buźkę, która zaciekawi maluszka, a co za tym idzie, realnie zwiększy szansę na spożycie zdrowej, owocowej przekąski!